w tańcu oddania
w szale poddania
każdej z pękniętych płytek chodnika
od linii muru do krawężnika
miejskość pożera
miłość rozpiera
z dzikim zapałem trawię swe życie
w tumulcie kształtów i barw przesycie
a brudne deszcze
pieszczą mnie jeszcze
kanałów oddycham wyziewami
ze szczęściem na ustach umieram
z wami
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
No, Heroin, tu pokazałaś na co Cię stać;) Mój ulubiony. Zdecydowanie. Calutka Ty z niego bijesz!
Prześlij komentarz