17.10.08

nożyce

ustawili nas w szeregu
indywidualistki pod sznurek
każda inna wszystkie
tak samo różne

próżne

poetki powieściopisarki felietonistki
za dychę
intelektualistki
z gębą

polonistki

impuls

w tańcu oddania
w szale poddania
każdej z pękniętych płytek chodnika
od linii muru do krawężnika

miejskość pożera
miłość rozpiera
z dzikim zapałem trawię swe życie
w tumulcie kształtów i barw przesycie

a brudne deszcze
pieszczą mnie jeszcze
kanałów oddycham wyziewami
ze szczęściem na ustach umieram
z wami

6.10.08

z domową intencją

szmaragdowe obłoki
niecodzienności
popierdalają po moim osobistym
niebie

czy jeśli założymy komunę
będą popierdalać dwa razy
dłużej?

ukanapianie dzikiego kota
jest ryzykowne
ukanapianie dzikiego kota
trwa

szmaragdowe obłoki
niecodzienności
popierdalają po moim osobistym
niebie

mrrr